Strony

niedziela, 17 sierpnia 2014

9.

Na wstępie, chciałabym prosić byście czytali notki pod rozdziałami!

______________________________

-Cięcie! Mamy to! – krzyknął zadowolony John, a następnie wszyscy zaczęli klaskać.

-Hej dzieciaki już po nagraniu możecie przestać. – Ellen się zaśmiała, odciągając ode mnie Justina.

Przysięgam wam, że gdyby nie Ellen i ogólnie wszyscy dookoła to bym się rzuciła na Justina i kochałabym się z nim na każdym zasranym meblu w tym pokoju.
Poczułam jak Justin wstaje a następnie schodzi z łóżka. Otrząsnęłam się, biorąc głęboki wdech i wydech. Okryłam się szczelniej narzutką i w milczeniu wyminęłam wszystkich, idąc do garderoby. Będąc już w garderobie szybkim krokiem udałam się do przebieralni. Zamknęłam szybko za sobą drzwi i oparłam się o nie, oddychając głośno. Zaczęłam analizować to, co się działo przez ostatnie dwie godziny.
Naprawdę nie wiem, jakim cudem ja jeszcze żyję.
Przyłożyłam dłoń do szybko unoszącej się klatki piersiowej i przymknęłam oczy. Przejechałam opuszkami palców po mojej wardze i niekontrolowany uśmiech wkradł się na moja twarz.
Ten pocałunek to było coś niezwykłego. Ale przecież pocałunek to pocałunek. Boże mam mętlik w głowie. Nie wiem, co o tym myśleć. Przecież my jesteśmy tylko przyjaciółmi. Pomiędzy nami nie może być nic więcej. Jednak najważniejsze było to, czy dla niego ten pocałunek miał jakieś znaczenie?

-Cailin? – usłyszałam ciche pukanie i głos Justina.

-Um zaraz wychodzę. – starałam się powiedzieć normalnym głosem.

-Wszystko w porządku? – spytał zmartwiony.

-Tak tak tylko się przebieram. – odparłam szybko.

Usłyszałam jeszcze ciche „okej” i jego kroki, gdy prawdopodobnie odchodził. Zrzuciłam z siebie „ubranie robocze” i włożyłam swoje ciuchy. Ogarniając wszystko, wyszłam z przebieralni i wróciłam do garderoby. Do Justina.

W hotelu posiedzieliśmy jeszcze przez godzinę, ponieważ John chciał ze mną uzgodnić kilka rzeczy i poinformować o nadchodzących wydarzeniach. W czwartek ma się odbyć bankiet z okazji premiery reklamy. Nie zdajecie sobie sprawy, jakiego szoku doznałam, gdy John mi powiedział, że ta cała reklama jest dla Calvin’a Klein’a. Okazało się, że to była druga niespodzianka Justina i to bardzo udana.
Droga do domu Justina minęła w kompletnej ciszy.
Zastanawiałam się czy on też ma taki mętlik w głowie jak ja. Czułam się teraz nieswojo w jego towarzystwie. Znaczy nie to, że nieswojo tylko po prostu nie wiedziałam jak mam się zachowywać w jego otoczeniu. Pozwoliłam na to żeby pocałunek, który nic nie znaczył zmienił naszą relację. Musimy sobie to jak najszybciej wyjaśnić. Sama nie wiem czy dla mnie ten pocałunek miał jakieś znaczenie. Ja po prostu nic nie wiem.
Justin wjechał na dobrze mi znany podjazd i zaparkował samochód. Wysiedliśmy bez słowa i udaliśmy się w kierunku domu.

-Justin! – z domu wybiegła dwójka małych dzieci rzucając się na prawdopodobnie starszego brata, bo jakoś nie słyszała o tym żeby Justin był ojcem.

Dzieciaki pisnęły, a uśmiechy na ich twarzy powiększyły się jeszcze bardziej.

-Hej dzieciaki. – kucnął i przytulił do siebie ich małe sylwetki.

Wyglądali przesłodko.

-Justin, kto to? – mały chłopczyk spytał trochę sepleniąc.

-To jest prawdziwa księżniczka. – uśmiechnął się do nich szeroko, a następnie popatrzył się na mnie wzrokiem, jakim się jeszcze nigdy na mnie nie patrzył.

O boże to wszystko zmierza w złym kierunku.

-Hej maluchy. – pomachałam im, uśmiechając się lekko.

Podbiegły do mnie i wzięły za ręce do domu.

- Jestem Jazzy. – dziewczynka podała mi rączkę, którą uścisnęłam.

-A ja Jaxon. – natomiast chłopczyk przybił ze mną żółwika.

Jakie słodziaki.

-A ja jestem Cailin. – uśmiech nie schodził mi z twarzy.

-O jesteście już. – w przedpokoju pojawiła się Pattie – kolacja już na stole, chodźcie. – uśmiechnęła się ciepło.

-Dobry wieczór. – powiedziałam do niej i do Mari.

-A my się chyba jeszcze nie znamy. – u boku Pattie pojawił się dość sporych rozmiarów mężczyzna.

Podszedł do mnie i ujął moją dłoń, całując lekko. Gdyby Justin tak się zachował za pierwszy razem to byłabym jego. Jestem denną romantyczką.

-Cailin Russo. – uśmiechnęłam się, lekko zawstydzona.

-Jeremy Bieber. – miał taki sam uśmiech jak Justin, a raczej Justin miał taki sam jak on.

-O mój boże – przyłożyłam dłoń do ust – ten Jeremy Bieber?

-Nie wiem, co dokładni masz na myśli. – zaśmiał się.

-Współzałożyciel kampanii Calvin Klein? – zrobiłam wielkie oczy nie dowierzając, że stoję przed tak wielką szychą.

- Tak to chyba ja.

Już wiem, po kim Justin jest taki przystojny.

-Czemu mi nie powiedziałeś, że twój tata to taka szycha? – spojrzałam oburzona na Justina śmiejąc się.

-Ups. – wzruszył ramionami, uśmiechając się słodko.

-No, więc dziękuję za komplement. – jeszcze raz ucałował moją dłonią, a następnie przywitał się z Justinem.

Zrobili jakieś dziwne, nawymyślane  przywitanie. Faceci i te ich pomysły.

-Chodźcie jeść. – uśmiechnął się do nas lekko.

Wyminął naszą dwójkę i zniknął za rogiem.

-No, więc Cailin opowiedz nam coś o sobie. – ojciec Justina gestem dłoni pokazał, żebym się nie krępowała.

Na mojej twarzy momentalnie pojawił się czerwony odcień. Nienawidzę tych momentów gdzie muszę opowiadać o swoim posranym życiu.

-Tato zawstydzasz ją. – zaśmiał się Justin, nabijając na widelec kawałek kurczaka.

Oblałam się  jeszcze większym rumieńcem. Mężczyźni z tej rodziny za bardzo mnie onieśmielają.

-Nie no jest okej. – Zaśmiałam się cicho i wzięłam łyk wody.

-Masz jakieś plany na przyszłość? Wybierasz się do college?

O boże tylko nie takie pytania.

-Jeżeli mam być szczera to jakoś o tym nie myślałam na razie. – Odpowiedziałam niepewnie.

-Ale przecież koniec roku już za miesiąc – zmarszczył brwi, nie spuszczając ze mnie wzroku.

-No tak wiem, ale jestem osobą z trochę napiętym grafikiem i po prostu nie mam, kiedy o tym myśleć.

Mam nadzieję, że nie zmieni przez to o mnie zdania. Kogo ja oszukuję, oczywiście, że zmieni.

-Tato, Cailin jest fotomodelką w agencji mamy i również jest tancerką. – Justin rzucił w stronę ojca, chcąc mi jakoś ratować tyłek.

-Jako, że mama pracuje w szkole to nie ma za dużo zarobków, więc ja też muszę zarabiać żebyśmy się jakoś utrzymały i przez to pewnie nie pójdę do college’u tylko będę kontynuować pracę w agencji – posłałam mu lekki uśmiech – i prawdopodobnie będę zmuszona również znaleźć jakąś dorywczą pracę. – Wzruszyłam ramionami, wkładając do buzi widelec pełen sałatki.

-Mamo ja też chcę być taką śliczną księżniczką jak Cailin! – dziewczynka krzyknęła smutno do swojej rodzicielki.

-Jesteś jeszcze śliczniejszą. – uśmiechnęłam się do niej szeroko.

Kątem oka zauważyłam jak Justin się lekko uśmiecha.

-A będziesz moją księżniczką? – chłopczyk poruszał zabawnie brwiami starając się chyba mnie poderwać.

Uczy się od brata.

-Ej młody nie podrywaj mi przyjaciółki! – Justin spojrzał się na braciszka, kiwając groźne palcem.

-No wiesz, co Justin teraz to masz konkurencję. – zaśmiałam się i przybiłam z chłopczykiem żółwika jak na powitanie.

Pattie się zaśmiała, przyglądając naszej wymianie zdań. Odłożyłam widelce na pusty na talerz i dopiłam wodę.

-Smakowało? – przy stole pojawiła się uśmiechnięta Maria. Widocznie praca tutaj nie była dla niej jakimiś torturami tylko wręcz przeciwnie. Widać było, że wykonuję swoje obowiązki z przyjemnością.

-Było pyszne – jęknęłam z rozkoszy – chyba przyjdę do Pani na jakieś lekcje gotowania – zaśmiałam się.

Wstałam od stołu i wzięłam swój talerz.

-Kochanie nie musisz, poradzę sobie sama. – posłała mi ciepły uśmiech.

-Um dobrze. – odparłam lekko zmieszana.

Nie byłam przyzwyczajona do tego, że ktoś mnie obsługuje.

-To my już pójdziemy na górę. -  Justin wstał od stołu i pocałował mamę w głowę.

-Cailin zostaje na noc? – Jeremy spojrzał na mnie, po czym na swojego syna.

-Tak, a to jakiś problem? – Justin zmarszczył brwi.

Widocznie był zdezorientowany zachowaniem ojca.

- Jeremy.. – Pattie przykryła dłoń męża swoją własną.

-Bawcie się dobrze. – zmusił się na sztuczny uśmiech i wstał od stołu.

-Chyba mnie nie polubił – rzuciłam w stronę chłopaka, wchodząc do dobrze znanego mi pokoju.

-Nie przejmuj się nim – podszedł do okna i otworzył je, wpuszczając trochę świeżego powietrza do środka – jest specyficzną osobą – odwrócił się w moją stronę i uśmiechnął ciepło.

-Jakoś przeżyję – zaśmiałam się i usiadłam na skraju łóżka, rzucając torbę na podłogę.

-Zmęczona? – wyjął paczkę papierosów z kieszeni spodni i oparł się o framugę okna od zewnętrznej strony.

-Możesz mi powiedzieć jak wyobrażałeś sobie tą nockę u Ciebie? – zignorowałam jego pytanie i wstałam, podchodząc do niego. Bez pytania wyjęłam jednego papierosa i włożyłam pomiędzy wargi.

-Więc będziemy malować paznokcie, gadać o chłopcach i oglądać Roberta Pattinsona w roli cholernie nieseksownego wampira – spojrzał na mnie z szerokim uśmiechem na twarzy.

-Nie – zaśmiałam się.

-Masz rację, nie – pokręcił zdecydowanie głową.

Odpalił papierosa, zaciągnął się i wypuścił dym prosto przed siebie.

-Spontan? – naśladując chłopaka, odpaliłam papierosa i mocno się zaciągnęłam.

-Dokładnie tak – mruknął, pochłonięty totalnie papierosem.

-Skarbu szukasz czy co? – zaśmiałam się, widząc jak wpatruję się w przedmiot pomiędzy jego palcami.

-To świństwo nas zabija – mruknął, biorąc kolejnego bucha.

-I tak czy siak umrzemy  – wzruszyłam ramionami, patrząc się w bezchmurne niebo.

-Dobre podejście do życia – zaśmiał się.

Czułam jak mi się przygląda.
Wiedziałam, że prędzej czy później poruszy temat sesji, a dokładniej pocałunku. Byłam na to gotowa psychicznie. Boże, kogo ja chcę oszukać. Nie byłam na to gotowa i nie będę przez najbliższą wieczność. Pomiędzy nami nie może być niczego z bardzo dużym naciskiem na niczego.
Wzięłam kolejnego bucha i wpatrywałam się w wydychany przez siebie dym.
Czemu w życiu nie może być tak łatwo? Czemu po prostu nie możemy wydmuchać swoich wszystkich problemów i zmartwień? Czemu wszechświat komplikuję nam życia? Ma z tego ubaw czy coś? Jesteśmy dla niego niezłym talk show czy jakąś denną operą mydlaną?
Chłopak zgasił niedopałek i wrzucił go do popielniczki. Bez słowa odwrócił się na pięcie i wszedł do pokoju. Dopaliłam szybko swojego, a następnie zgasiłam niedopałek i weszłam za nim do środka.

-Wszystko w porządku? – spytałam, opierając się o ścianę zaraz przy wyjściu na taras, na którym przed chwilą staliśmy.

Nic nie odpowiedział. Stał na środku pokoju tyłem do mnie. Miał spuszczoną głowę, a dłonie zaciskał w pięści. Podeszłam do niego i niepewnie położyłam dłoń na jego ramieniu.

-Justin? – spytałam cicho.

-Cailin mam jeden wielki mętlik w głowie – w końcu coś powiedział.

W jego głosie słychać było niepewność.

-Co masz na myśli? – odsunęłam się od niego i skrzyżowałam ręce na piersi.

-Nie udawaj głupiej Cailin – odwrócił się i spojrzał na mnie z kpiną wymalowaną na twarzy.

-Nie udaję – przełknęłam ciężko ślinę i odwróciłam głowę w bok.

Justin proszę Cię ty nie możesz się we mnie zakochać.

-Kłamiesz – podszedł do mnie, na co ja od razu zrobiła kilka kroków w tył.

-Justin, o co Ci chodzi? – podniosłam głos i odwróciłam głowę w jego kierunku.

-Przestań ukrywać swoje uczucia, przestań się ich wypierać! – również podniósł głos.

-Skąd wiesz, że ja w ogóle coś do ciebie czuję? Czemu jesteś tego taki pewien? – uniosłam brwi, posyłając mu pytające spojrzenie.

-Nie znam cię od dziś Cailin – ściszył głos.

-Justin ty mnie w ogóle nie znasz, zacznijmy od tego! – wplotłam rękę w swoje włosy, ciągnąc z nie lekko.

-Tak myślisz? – parsknął, podchodząc bliżej.

-Nie wiesz o mnie nic, dosłownie nic – dałam nacisk na każde słowo.

-Nic? – uniósł brwi i zrobił kolejny krok w moją stronę – wiem, że masz dobry kontakt z mamą, że zawsze w soboty spędzasz z nią cały poranek, że jesteś uzależniona od kawy – mówił z uczuciem w głosie – że jesteś cholernie uparta i pracowita – zaśmiał się i odgarnął mi kosmyk włosów za ucho – i pewna siebie – uśmiechnął się cwaniacko – uwielbiasz być dobrze ubrana, przywiązujesz do tego dużą miarę – położył delikatnie dłoń na moim boku – jesteś tajemnicza i pyskata i boisz się okazywać swoją prawdziwą twarz przed innymi – musnął opuszkami palców mój policzek.

Jego słowa były takie szczere i prawdziwe. Ja już samej siebie nie ogarniam.


-Justin.. – szepnęłam, chcąc się jakoś uwolnić od jego uroku.

-Uwielbiam twój uśmiech i kocham słuchać twojego śmiechu – przejechał kciukiem po mojej wardze.

Cailin zatrzymaj to.

-Justin proszę cię przestań – złapałam jego dłoń i zdjęłam ją ze swojej twarzy – nic o mnie nie wiesz – szepnęłam i odwróciłam głowę w bok, oblizując i przygryzając nerwowo wargi.

-To się przede mną otwórz – powiedział łagodnie.

Czułam jego oddech na swoim policzku. Był tak blisko.
Odwróciłam powoli głowę i stało się coś, co nie powinno się stać. Poczułam jego miękkie usta na swoich. Położył dłonie na moich bokach i przycisnął mocno moje ciało do swojego.
Stałam tam jak słup. Byłam sparaliżowana. To było złe.

-Justin, nie – odepchnęłam go od siebie delikatnie.

Odwróciłam się i odeszłam. Przetarłam twarz rękoma, a następnie wplotłam dłonie w włosy.
Wybił mnie kompletnie tym pocałunkiem. Nie spodziewałam się takiego obrotu akcji.

-Przestań udawać, że pocałunek na sesji nic dla ciebie nie znaczył! Przestań udawać, przestań się kryć! – był zraniony, więc zaczął się denerwować.

-To tylko praca Justin.. – szepnęłam, krzyżując ręce na piersi.

-Kłamiesz – parsknął z niedowierzeniem – ty cały czas kłamiesz – dodał.

-Pogódź się z tym, że nic do ciebie nie czuję – zabolało mnie wypowiedzenie tych słów.

-Jesteś zasraną egoistką, myś.. – nie dałam mu dokończyć.

-Co przepraszam bardzo? – odwróciłam się i spojrzałam na niego z niedowierzeniem w oczach – Coś ty kurwa powiedział? – krzyknęłam – To ty wymyślasz sobie jakieś błędne i fałszywe teorie!

-Spójrz mi prosto w oczy i powiedz, że nic do mnie nie czujesz – powiedział już opanowany.

Wahałam się. Wiedziałam, że mi się to się nie uda. Nie umiem kłamać ludziom prosto w oczy. Cailin właśnie
się przyznałaś, że coś do niego czujesz. Życie to jeden wielki pieprzony labirynt.

-Zaprzeczasz sama sobie – powiedział zawiedziony.

-Gdybyś tylko wiedział Justin to byś zrozumiał.

-To mi powiedz, powiedz mi o wszystkim do cholery!

-Nie mogę! – krzyknęłam, czując jak zaraz wybuchnę płaczem.

-Nie, nie możesz tylko po prostu nie chcesz Cailin – zacisnęłam mocno oczy.

On miał racje. Miał pieprzoną racje.

-Czego się boisz? – spytał łagodnie.

-Odrzucenia Justin, tego się boję – spojrzałam na niego.

Oczy miałam pełne łez, które coraz bardziej nalegały na to żeby się wydostać.

-Boisz się, że się od ciebie odsunę, bo dowiem się jakiegoś świństwa z twojej przeszłości?

Przytaknęłam głową, zagryzając mocno wargę.

-Cailin sam nie jestem święty – pokazał na siebie – ile razy mamy ci powtarzać, że jesteśmy tylko ludźmi, którzy non stop popełniają błędy? – nie mogłam odczytać emocji, jakie kryły się na jego twarzy.

-Sugerujesz, że byś został i było by wszystko pięknie i wspaniale?

-Tak właśnie to chciałem powiedzieć – uśmiechnął się lekko.

-Każdy tak mówi Justin! Ludzie to zasrani bezduszni kłamcy! – krzyknęłam.

W pewnym momencie poczułam ostry ból w czaszce. Ból był nie do zniesienia. Jakby ktoś wbijał mi milion szpilek w głowę, albo gorzej jak ktoś by palił moją czaszkę od środka.
Niekontrolowanie krzyknęłam, łapiąc się za głowę. Opadłam na kolana, czując jak ból nie maleje tylko wzrasta. Zaczęłam panikować i ciężko dyszeć. Przestraszyłam się.


-Cailin! – krzyknąłem i podbiegłem do upadającej dziewczyny.

-Justin, co się dzieje? – ledwo wyszeptała.

Skuliła się i wtuliła mocno w moje ramiona.

-Tabletki – szepnąłem.

Momentalnie wybuchła płaczem.

-Justin wszystko w porządku? Usłyszeliśmy jakieś krzyki..Matko boska Cailin, co się dzieje? – mama szybko kucnęła obok nas, kładąc delikatnie dłoń na ramieniu dziewczyny.

-Mamo proszę Cię zawołaj tatę – powiedziałem niepewnie, unikając jej wzroku.

Jeżeli ojciec się dowie o Cailin, to blondynka będzie już u niego totalnie wkopana.

-Nie proszę nie – szepnęła.

Z jej ust znowu wydostał się głośny krzyk. Zwijała się z bólu.

-Mamo idź szybko – powiedziałem trochę głośniej, na co rodzicielka od razu wstała i wybiegła zszokowana z pokoju.

-Justin – zaszlochała, wtulając się w moją klatkę piersiową.

-Chodź tu – wziąłem ja ostrożnie na ręce i zaniosłem na łóżko. Usiadłem obok niej i złapałem ją za rękę – zaraz wszystko minie – szepnąłem i odgarnąłem włosy z jej twarzy.

Była cała spocona i rozpalona. Co chwilę zaciskała mocno moją dłoń, chcąc się jakoś pozbyć bólu. Łzy lały się strumieniami po jej policzkach.

-Wszystko będzie dobrze – szeptałem cicho, muskając jej dłoń.

Wygięła się z bólu, wciskając pięty w materac. To wyglądało okropnie.

-Synu, co się dzieje? – ten jego poważny ton, nie świadczy niczego dobrego.

Stanął obok łóżka i spojrzał na blondynkę. Nikt nic nie musiał mówić. On sam dobrze wiedział, co się właśnie działo.

-Kochanie przynieś mokry ręcznik i szklankę wody – powiedział do swojej żony.

Przesunąłem się, puszczając dłoń blondynki i tym samym robiąc tacie miejsce. Usiadł obok Cailin i wziął delikatnie w dłonie jej twarz.

-Pomóż jej błagam – szepnąłem, gryząc nerwowo opuszek palca.

-Cailin hej musisz zrobić dla mnie kilka rzeczy okej? – mówił powoli żeby dziewczyna zrozumiała. Ledwo przytaknęła głową. – Postaraj się wziąć głęboki wdech i wydech – odgarnął jej mokre włosy z czoła.

Mama wróciła do pokoju z ręcznikiem i butelką wody. Bez słowa podała tacie ręcznik. Blondynka wzięła na tyle głęboki wdech na ile było ją stać.

-A teraz wydech – tata powiedział łagodnie.

Cailin niestety krzyknęła z bólu. Zacisnąłem mocno oczy, nie mogąc na to patrzeć.

-Spróbuj jeszcze raz – przetarł jej twarz mokrym ręcznikiem, dając jej trochę ulgi.

-Błagam nie, nie dam rady – wyszeptała, a raczej wysapała.

Jej oddech był nienaturalnie szybki.

-Cailin spróbuj jeszcze raz i będzie po wszystkim – powiedział stanowczo.

Przyglądałem się temu wszystkiemu i dopiero teraz mnie olśniło. On ją prosił o to by się uspokoiła. Czyli w tym tkwił problem. Ból był większy i dłuższy, ponieważ ludzie panikowali. Ból pojawia się nagle. Ludzie się go nie spodziewają i po prostu zaczynają panikować. Ale gdyby tak wytrzymać chwilę bólu w spokoju to, to minie szybciej. Było w tym trochę logiki.
Cailin zacisnęła mocno oczy i wzięła głęboki wdech, a następnie głęboki wydech. Jej oddech zaczął się uspokajać tak samo jak ona sama.
Jestem geniuszem.
Tata przetarł jeszcze jej twarz ręcznikiem, a następnie wstał.

-Dziękuję – również wstałem i przytuliłem się do taty.

-Spróbuj ją uśpić, a później przyjdź do mnie – powiedział bez emocji i wyszedł.

Mama zaraz za nim. Ta cała sytuacja ich przytłoczyła. Patrząc na Cailin mama pewnie przypomniała sobie tatę z przed kilku lat. A tata? Sam nie wiem, o czym mógł myśleć. Zgrywał twardego, to było pewne.
Usiadłem z powrotem przy Cailin i pomogłem jej się napić.

-Mówiłem, że wszystko będzie w porządku. – pocałowałem delikatnie jej knykcie.

-Mam już totalnie przesrane u twojego taty – zaśmiała się cicho.

Podniosła się powoli i usiadła, opierając o ramę łóżka.

-Jakoś ci odbudujemy reputacje – oczywiście, że tak się nie stanie. Cailin jest już skreślona u mojego taty – a teraz chodź do spania – wstałem i podałem jej torbę, żeby mogła wyjąc pidżamę i jakieś tam potrzebne jej rzeczy.

Siedziałem przy blondynce dopóki nie pogrążyła się w głębokim śnie. Wyglądała tak niewinnie.
W mojej głowię roiło się od wydarzeń z przed godziny. Dopiero podczas naszej kłótni, jeżeli mogę to nazwać kłótnią, dostrzegłem prawdziwą Cailin. Zranioną i przestraszoną Cailin. Skrywała coś, coś naprawdę wielkiego. Coś, czego się cholernie wstydziła i bała. Wiedziałem, że jeżeli nie będę naciskać to może w końcu sama się przełamie i mi powie. Wyszedłem w tym wszystkim na zdesperowanego idiotę, którego omiotła jakaś dziewczyna. Boże, co ja wygaduje. Nie jakaś tylko Cailin. Bardzo wyjątkowa dziewczyna. Szaleje na punkcie tej dziewczyny i się tego nie wstydzę. Jeżeli powiem, że mam złamane serce to będę brzmieć jak baba? Przepraszam, ale faceci też mają uczucia. Ja chcę po prostu być przez nią kochany i chcę kochać ją.
Powoli wstałem z łóżka, puszczając rękę blondynki i po cichu wyszedłem z pokoju. Niepewnym krokiem ruszyłem w stronę gabinetu taty.
Przygryzałem i oblizywałem nerwowo wargi. Jeżeli nasza rozmowa nie skończy się kłótnią to będzie dobrze. Nie wiedziałem, czego się spodziewać. Albo zakaże mi się spotykać z blondynką, albo oznajmi, że chcę nam pomóc i wyśle ją na jakiś odwyk.
Stanąłem przed drzwiami, za którymi czekał na mnie tata. Wziąłem głęboki wdech i wydech i zapukałem niepewnie.
Po co ja w ogóle pukam? Przecież nie zastanę go z mamą na biurku podczas największych orgazmów ich życia. Serio Justin?
Nacisnąłem klamkę i wszedłem do środka. Tata siedział przy biurku nad jakimiś papierami.

-Czemu miałem przyjść? – spytałem, opierając się o ścianę.

Bardzo dobrze wiedziałem, po co miałem przyjść, ale jakoś nie wiedziałem, co powiedzieć.

-Nie podoba mi się ta dziewczyna – walnął prosto z mostu, podnosząc na mnie wzrok.

-To chyba masz jakiś problem ze wzrokiem, bo jest śliczna – zgrywałem durnia.

-Wiesz, że nie o to mi chodzi i nie pyskuj – mówił poważnym głosem.

Czułem się jak na jakiejś pieprzonej spowiedzi.

-Wiem, o co ci chodzi głupi nie jestem, a po drugie za bardzo nie interesuje mnie twoje zdanie na temat ludzi, z jakimi się spotykam – wzruszyłem ramionami.

-A mnie interesuje to, z kim się spotykasz – mówił spokojnie – zwłaszcza, gdy obracasz się w towarzystwie ćpunki! – okej już nie mówił spokojnie.

-Nie waż się tak o niej mówić – warknąłem i zacisnąłem dłoń w pięść.

-Ta dziewczyna nie ma przyszłości i na dodatek jest narkomanką! – wstał od biurka, wyrzucając ręce w powietrze.

-Nigdy bym się po tobie tego nie spodziewał – powiedziałem zawiedziony.

-A czego niby się spodziewałeś? – skrzyżował ręce na piersi.

-Tego, że będziesz wyrozumiały w stosunku, co do Cailin, bo sam przez to przechodziłeś! – krzyknąłem, czując jak łzy mi się cisną do oczu – Tato sam przez to przechodziłeś, my wszyscy przez to przechodziliśmy – ściszyłem głos, patrząc się na niego smutnym wzrokiem. Przed oczami od razu pojawił mi się obraz z przed kilku lat.

Wszedłem do domu z wielkim uśmiechem na twarzy, który natychmiast zniknął, gdy przekroczyłem próg salonu. Przed oczami ujrzałem sytuację, której nigdy żadne dziecko nie powinno być świadkiem. 

- Tato! - krzyknąłem w kierunku wielkiego mężczyzny, który szarpał drobną sylwetkę swojej żony. 

- Masz robić to, co Ci każę, bo jesteś moją zasraną żoną - krzyknął i pociągnął kobietę mocno za włosy - więc odpowiedz mi grzecznie na pytanie gdzie są moje tabletki? - jego głos zmienił się w słodki i sztuczny. 

Stałem jak sparaliżowany, nie wiedziałem, co robić. Z ojcem było źle już od kilku miesięcy, ale jeszcze ani raz nie dopuścił się do czegoś takiego. A może takie coś już miało miejsce tylko mama to przede mną ukrywała? 

- Tato to jest twoja żona, moja mama nie traktuj jej tak! - krzyknąłem czując jak jestem bliski płaczu. 

Stan taty wykańczał nas psychicznie. Mnie i mamę i biedną Marię, która nie powinna w ogóle być częścią tego wszystkiego. 

- Jeremy jestem w ciąży - mama słabo oznajmiła, dławiąc się łzami. 

Później wszystko podziało się tak szybko. Tata wpadł w szał, wykrzykując milion przekleństw, pretensji i obraźliwych słów do mamy. Uderzył ją dwa razy w twarz i opuścił jej słabe ciało na podłogę. Podbiegłem szybko do cierpiącej rodzicielki i upadłem na kolana tuż obok jej poturbowanego ciała. 

- Tak strasznie Cię przepraszam synku - wyszeptała w pół przytomna i ścisnęła delikatnie moją dłoń. 

Czułem jak się wszystko we mnie gotuję. Cała złość, całe cierpienie, smutek. zacisnąłem mocno szczękę i podniosłem się.

- Nienawidzę Cię! - rzuciłem w kierunku ojca i wymierzyłem w jego stronę pięść. Niestety był szybszy i silniejszy. Złapał moją dłoń i unieruchomił ją, a następnie dał mi w pięści w twarz. Opadłem na podłogę i przed tym jak zawładnęła mną ciemność poczułem jeszcze mocne kopnięcie w brzuch i odgłos łamanych kości. 

 -Nie życzę sobie żeby ta dziewczyna przebywała w moim domu – odpowiedział bez emocji, kompletnie ignorując moje słowa.

Nie mogłem uwierzyć w to, że tata tak ją postrzega. Jak nic niewartą ćpunkę. Każdy popełnia błędy w życiu. Każdy czasami upada lub się po prostu gubi w tym wszystkim. Mama się od niego nie odwróciła, gdy sam był ćpunem, jak on to nazwał. Była przy nim, przechodziła z nim to wszystko. Wszyscy z nim to przechodziliśmy. Wszyscy cierpieliśmy razem z nim. Nie zostawiliśmy go do cholery jasnej i ja tak samo nie zostawię blondynki. Nie chcę pewnego dnia na jakimś zlocie licealistów dowiedzieć się, że słynna Cailin Russo blondynka o wielkich zielonych oczach zaćpała się na śmierć. Żył bym z wyrzutami sumienia do końca życia.

-Nie wierzę w Ciebie – pokręciłem głową, nie dowierzając w to, co się właśnie stało – jesteś dla mnie stracony – rzuciłem chłodno w jego stronę i wyszedłem z gabinetu, trzaskając drzwiami.


Hipokryta.

______________________________

Przepraszamy,że dopiero dziś dodajemy,ale zrozumcie-wakacje nadal trwają.
No trochę się podziało w tym rozdziale..

Jednak potraficie pisać komentarze.
50 komentarzy - nowy rozdział!

Jak macie pytania to piszcie na asku :)

49 komentarzy:

  1. Jezuuu jestem pierwsza aaaww super rozdział #muchlove

    OdpowiedzUsuń
  2. booooze swietny rozdzial *-* @impolishollg

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny *,* zakochałam się

    OdpowiedzUsuń
  4. Świetny, tyle akcji. Czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  5. wooow biedna dziewczyna...a ojciec Justina serio? sam przez to przechodził i jego rodzina a tak zle ocenił ja po jednym dniu jprdl serio hipokryta zapomniał jak to zle było gdy on ćpał...ah i ta "rozmowa" ich w pokoju no no zaczynaja coś czuć do siebie ciekawie ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Takiego obrotu sprawy sie nie spodziwalam świetny jest omonom *,*

    OdpowiedzUsuń
  7. Mam nadzieję że Catilin i Justin zostaną oficjalnie parą..

    OdpowiedzUsuń
  8. Opowiadanie- cudo!

    OdpowiedzUsuń
  9. Jezu świetny, kocham to ff <3

    OdpowiedzUsuń
  10. Boże ja tak kocham to opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń
  11. Świetny, naprawdę masz talent i cieszę się, że go rozwijasz, czekam na następny :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Po prostu cudo ♥ ♥ ♥ Czemu Jeremy się tak zachował ? Mam nadzieję ,że Cai tego nie słyszała a zachowanie Justina bardzo mi się podoba ♥ Czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  13. CZEKAM NA NASTEPNY OMG

    OdpowiedzUsuń
  14. Naprawdę genialny rozdział, kiedy nn? ;**

    OdpowiedzUsuń
  15. Och, cudowny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  16. cudo cudo cuudenko

    OdpowiedzUsuń
  17. Świetny rozdzial, moge być informowana? @kelsuhl

    OdpowiedzUsuń
  18. Rozdział cdowny <3 / @monikapxo

    OdpowiedzUsuń
  19. zakochałam się w tym opowiadaniu. rozdział jest cudowny chociaż smutny. mam nadzieję, że cailin szybko otworzy się przed justinem

    OdpowiedzUsuń
  20. Po chuj wy każecie to komentować? Co wam to da?

    OdpowiedzUsuń
  21. Błagam nowy rozdział, ludzie komentujcie, dla nich to jest oznaka czy mają dla kogo pisać, a wy macie to w dupie i potem czekamy nie wiadomo ile

    OdpowiedzUsuń
  22. Świetny rozdział :) Mam nadzieję, że następny będzie dłuższy! :)

    OdpowiedzUsuń
  23. Tego się nie spodziewałam.
    LUDZIE KOMENTUJCIE ŻEBY JAK NAJSZYBCIEJ BYŁ NOWY !!!

    OdpowiedzUsuń
  24. Świetny rozdział, ale mam ochotę strzelić Jeremy'ego w twarz, no dosłownie.. Jakim chujem i hipokrytą trzeba być? -.- Ale Cailin przyznała się do tego, że coś czuje! :D
    Czekam na nn! <3
    labrer.blogspot.com // love-quintessence.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  25. O matko o.o Ja chce kolejny rozdział *-*!

    OdpowiedzUsuń
  26. Jeju świetny :3A co do Jeremy'ego..Jak można być tak okropnym i nieczułym człowiekiem...Ehh,tak czy siak mam wielką nadzieję ,że w najbliższych rozdziałach Justin i Cailin zostaną parą *o*

    OdpowiedzUsuń
  27. Super rozdzial ,jak wszystkie;)))

    OdpowiedzUsuń
  28. Czy wy nie możecie napisać chociaż " :) " błagam ludzie no

    OdpowiedzUsuń
  29. No faktycznie, trochę w tym rozdziale się dzieje. Szkoda, że Cailin odpycha od siebie Justina, ale mam nadzieję, że to się zmieni :) Za to najgorsze jest to jak Jeremy potraktował ją, sam przez to wszystko przeszedł, rodzina nie odwróciła się od niego a on teraz żąda by on odwrócił się od Cailin, uważam że Jus dobrze zrobił sprzeciwiając się ojcu, podziwiam go za to ;) + udanej końcówki wakacji życzę

    OdpowiedzUsuń
  30. świetny, mam nadzieję, że Cailin wreszcie dopuści do siebie Justina...

    OdpowiedzUsuń
  31. kocham to opowiadanie!

    OdpowiedzUsuń
  32. chce ICH RAZEM *.*

    OdpowiedzUsuń
  33. co ile pojawiają się rozdziały? tak mniej więcej

    OdpowiedzUsuń
  34. Juju już niedługo 50 komentarzy */*Rozdział jak zawsze świetny :*

    OdpowiedzUsuń
  35. Oj dzieje się dzieje :i Cekam na next :*

    OdpowiedzUsuń
  36. No rozdział super, mam nadzieje ze beda razem :)

    OdpowiedzUsuń
  37. Rozdział świetny <3 Czekam na następny. Ja też mam nadzieję, że będą razem.

    OdpowiedzUsuń
  38. Szkoda, że Cailin nie chce być z Justinem ale musi być chyba ku temu jakiś konkretny powód

    OdpowiedzUsuń