niedziela, 27 lipca 2014

5.

Na wstępie, chciałabym prosić byście czytali notki pod rozdziałami!

______________________________

*
Czułam się jak w jakimś transie. Słyszałam tylko swój szybki i ciężki oddech. Dokoła dalej się dymiło od gwałtownego hamowania. Stałam nieruchomo. Nie mogłam się ruszyć, ani nic powiedzieć. Byłam w szoku. Czułam jak zaraz wpadnę w panikę. 

- Cailin, do cholery! – podniosłam wzrok, widząc przerażonego Justina. Nie wiem jak długo tu stał i do mnie mówił. Widziałam go jak przez mgłę. Moja klatka piersiowa zaczęła się szybciej unosić. Wziął mnie w ramiona i ściągnął na chodnik. 

- Wszystko w porządku? – mężczyzna, widocznie kierowca samochodu, podszedł do nas. 

- Wszystko jest okej – odpowiedział Justin, tuląc mnie do siebie.

- Ja przepraszam, to stało się tak szybko, w ogóle jej nie zauważyłem – mężczyzna zaczął się tłumaczyć.

- To nie pana wina, naprawdę jest okej – mężczyzna nie powiedział już nic. Po prostu wsiadł do auta i odjechał.

- Matko boska, kochanie wszystko w porządku? Coś Cię boli? – spanikowana Pattie pojawiła się u naszego boku. Nic nie odpowiedziałam. Zakryłam twarz włosami, wtulając się w klatkę piersiową Justina. 

Przełknęłam ciężko ślinę, starając się uspokoić oddech.

- Mamo jest w szoku, zabieram ją do domu – Justin zaprowadził mnie do samochodu i posadził bezpiecznie na miejscu pasażera. 

Droga minęła w ciszy. Znaczy Justin starał się nawiązać ze mną jakiś kontakt. Mówił do mnie, kładł co chwilę dłoń na moim kolanie. Robił wszystko żebym coś powiedziała. Cokolwiek. Ale ja nie potrafiłam. Nie mogłam przyjąć do wiadomości tego, co się stało. Byłam nieobecna. Nie kontaktowałam. Po chwili zorientowałam się, że jesteśmy już pod moim domem. Justin otworzył drzwi od mojej strony i wyciągnął mnie delikatnie. 

- Hej Cailin, powiedz coś, cokolwiek – powiedział łagodnie, biorąc w moją twarz w dłonie. 

Martwił się. Słyszałam to w jego głosie. Przymknęłam oczy, biorąc głęboki wdech.

- Jest okej – szepnęłam. 

- Nie, nie jest okej – powiedział nieco głośniej. Odszedł ode mnie, zakładając ręce za głowę – Boisz się mnie – spojrzał na mnie wzrokiem przepełnionym bólem – I do cholery prawie wpadłaś pod samochód! – krzyknął, wyrzucając ręce w powietrze. 

Wzdrygnęłam się, zaciskając mocno oczy.

- Dziękuję za podwózkę – szepnęłam i ruszyłam w stronę domu. 

Czułam się winna. Miałam ogromne wyrzuty sumienia. Zawsze wszystko się działo przeze mnie. Byłam chodzącym problemem. Gdzie się nie pojawię to coś się musi stać. 

- Cholera, Cailin przepraszam – złapał mnie delikatnie za nadgarstek.

- Po prostu jedź do domu Justin – spojrzałam na niego przez ramię. 

Czułam jak w oczach zbierają mi się łzy.

- Nie – powiedział stanowczo. Minął mnie, stając w drzwiach od mojego domu – Nie ma takiej opcji, że Cię zostawię – dodał, zamykając samochód pilotem. 

- Justin muszę się spakować, a po drugie pewnie mama jest w domu – podeszłam do niego i otworzyłam drzwi kluczem.

- Gdzie jedziesz? – spytał zmieszany, wchodząc za mną do mieszkania – O popatrz nikogo nie ma – uśmiechnął się ironicznie. 

Ściągnął buty i oparł się o ścianę.

- Wylatuję w nocy do Nowego Jorku na mistrzostwa krajowe – odparłam bez emocji. 

Również ściągnęłam buty, a następnie rzuciłam torebkę na ławę w przedpokoju.

- Ile Cię nie będzie? – spytał tak jakby smutno. 

Czyżby był zawiedziony, że mnie nie będzie? 

- We wtorek rano jestem z powrotem – weszłam do kuchni, wyciągając dwie butelki wody z lodówki.

- Cwaniara ominie szkołę – zaśmiał się. 

Miło, że chciał rozluźnić atmosferę. Bawiłam się nerwowo zakrętką od butelki. Zacisnęłam mocno oczy, spuszczając głowę w dół.

- Hej Cailin – szepnął podchodząc do mnie. 

Odruchowo się odsunęłam. Odstawiłam butelkę na blat. Przyłożyłam dłoń do ust, chcąc zagłuszyć mój szloch. 

- Justin lepiej będzie jak pojedziesz do domu – szepnęłam, czując łzy spływające po moich policzkach. 

- Powiedziałem, że nie zostawię Cię w takim stanie. Nawaliłem, więc muszę wszystko naprawić. – powiedział stanowczo, kładąc dłoń na moim ramieniu.

- To nie była twoja wina, to była moja, jak zwykle moja – pociągnęłam nosem, zagryzając mocno wargi. – Jestem chodzącym problemem, zawsze coś muszę nawalić, zawsze jest jakaś akcja z MOJEGO powodu – podniosłam glos, odwracając się w jego kierunku. 

- Przestań tak mówić.

- Mówię tylko prawdę.

- Jesteś tylko człowiekiem Cailin – powiedział łagodnie, ścierając łzy z moich policzków. 

- Przestań mnie bronić – odsunęłam się.

- Mówię tylko prawdę – zacytował mnie, uśmiechając się lekko. Zaśmiałam się cicho, słysząc jego słowa.

- Wymyśliłbyś coś swojego – pokazałam muz język.

- Mam pomysł – uśmiechnął się szeroko – Pomogę ci się spakować, a później zabieram cię na kolacje!

- Nie wiem czy to dobry pomysł..

- W sumie, z tym pakowaniem to chyba masz racje, bo nie chcę mi się pomagać – zaśmiał się.

- Leń! Bezczelny leń! – walnęłam go w ramię, śmiejąc się.

- Ale co do kolacji, to nie przyjmuję odmowy! – pokazał na mnie palcem, robiąc poważną minę – I auć! – oburzył się, łapiąc za ramię.

- Szybki zapłon frajerze – zaśmiałam się, wychodząc z kuchni.

- Chodź się pakować frajerko – objął mnie ramieniem i poszliśmy do mojego pokoju. 

- Lecisz na dwa dni, a zabierasz walizkę jakbyś leciała na dwutygodniowe wakacje – Justin się zaśmiał, wkładając po kolei do walizki rzeczy, które mu podawałam.

- Nigdy nie wiadomo, jaka będzie pogoda, a po drugie jestem kobietą – rzuciłam w niego koszulką, śmiejąc się – W sumie znając siebie, przywiozę milion ciuchów stamtąd – wzięłam bieliznę i podeszłam do łóżka.

- Kobiety – zaśmiał się, układając wszystko ładnie w walizce. 

- Ej, ty się lepiej nie odzywaj, bo ja widziałam twoją garderobę! – pisnęłam, szturchając go biodrem. 

- To sprawka mamy! – zaśmiał się. 

- Mhm tak tak – droczyłam się z nim – Okej jeszcze tylko to i kosmetyki. 

Podałam mu bieliznę i podeszłam do toaletki po przygotowaną kosmetyczkę.

- No no, takie prezenty to ja lubię – powiedział cwaniacko, przyglądając się mojej bieliźnie – A jeszcze jakbym dostał ją na Tobie to już w ogóle – zagwizdał. 

- Mężczyźni – zaśmiałam się, wrzucając do walizki kosmetyczkę. 

- Czekaj czekaj, jak to było – udawał, że intensywnie myśli – Wymyśliłbyś coś swojego – zaśmiał się, zamykając walizkę. 

- Oj no, zamknij się – walnęłam się na łóżko, wzdychając. 

- Tylko nie zasypiaj – walnął mnie poduszką – Musisz się odstrzelić na kolacje – poruszał cwaniacko brwiami.

- Jesteś strasznie wymagający – jęknęłam. 

Wstałam i podeszłam do szafy.

- Czekam w kuchni, streszczaj się – klepnął mnie w tyłek i wyszedł. 

Bezczelny typ. 
Zaśmiałam się pod nosem. Szukałam czegoś eleganckiego, ale jednak postawiłam na prostą sukienkę. Kremowa, bez ramiączek, przed kolana. Nie mam ochoty się jakoś bardziej stroić. Włożyłam ją szybko i założyłam pasujące szpilki. Zmyłam makijaż ze zdjęć i rozpuściłam włosy. Pomalowałam delikatnie rzęsy, a włosy tylko rozczesałam. Wrzuciłam potrzebne rzeczy do torebki i wyszłam do Justina.

- Czemu ja się musiałam wystroić, a ty jesteś ubrany na luzaka huh? – oburzyłam się, zgarniając klucze z półki.

- Tak naprawdę nie musiałaś się stroić, po prostu uwielbiam jak ślicznie wyglądasz – uśmiechnął się słodko.

- Nie podlizuj się gówniarzu - Zaśmiałam się i wypchnęłam go za drzwi, a następnie sama wyszłam.

- Zauważyłam, że jesteś strasznym łakomczuchem – zaśmiałam się cicho i nabiłam na widelec kawałek kurczaka. 

Restauracja, do której mnie zaprosił była przytulna i dość ekskluzywna. W sumie, co się dziwić. Justin nie należy do biednych ludzi. 

- Po prostu kocham jeść! – Powiedział z pełną buzią. 

Wyglądał i zachowywał się tak niewinnie. Był takim duży dzieckiem. 

- Tak to też zdążyłam zauważyć – zaśmialiśmy się. 

- Zestresowana przed zawodami? – spytał, biorąc łyka wina. 

- Raczej podekscytowana – uśmiechnęłam się szeroko. 

Nie jestem typem osoby, która się stresuję. Zawsze do wszystkiego podchodzę z luzem, ale nie tak, że się obijam i mam wywalone na wszystko. Jestem dokładna i pracowita, ale nie widzę żadnej potrzeby w stresowaniu się. Stres potrafi wszystko zepsuć. 

- Muszę cię kiedyś zobaczyć w akcji – uśmiechnął się jak głupi. 

Dopił wino do końca. Kelner natychmiast pojawił się przy stoliku, napełniając pusty kieliszek.

- Po pierwsze, nie jesteś za młody na alkohol, a po drugie, jak niby wrócimy do domu huh? – odłożyłam sztućce na pusty talerz.

- Mam rocznikowo dwadzieścia jeden lat, a tym to się nie martw, to tylko dwa kieliszki, więc mogę prowadzić – powiedział jak gdyby nigdy nic.

- Jak to masz dwadzieścia jeden lat? – zmarszczyłam brwi – Przecież jesteśmy w równoległej klasie – zdziwiłam się. 

Zauważyłam jak jego mina diametralnie zrzedła. Coś czułam, że kryje się za tym coś poważnego. 

- Kiblowałem dwa razy – powiedział bez emocji, patrząc się pustym wzrokiem w kieliszek. 

- Przepraszam – powiedziałam lekko zmieszana. 

Nie chciałam ciągnąć tematu. Wnioskując ze zmiany jego zachowania, temat nie był zbyt przyjemny. 

- Jest okej – uśmiechnął się blado, podnosząc na mnie wzrok. 

- Pora na deser!  - powiedziałam z ekscytacją. 

Przywołałam kelnera, śmiejąc się pod nosem. 

- I to ja niby jestem łakomczuchem – zaśmiał się, oblizując usta. Spojrzałam na jego pełne, malinowe usta przypominając sobie sytuacje z przed kilku dni, jego usta na moich. – Hej księżniczko, co zamawiasz – z myśli wytrącił mnie głos Justina.

- Lody z bitą śmietaną i owocami – uśmiechnęłam się do kelnera, a następnie spojrzałam na Justina.

- Ej nie flirtuj mi tu! 

- Ja ni..

- Justin? – nie dano mi dokończyć, bo jakaś dziewczyna pojawiła się przy naszym stoliku. 

Dziewczyna miała długie, proste i czarne jak smoła włosy. Na twarzy miała dość mocny makijaż, ale nie wyglądała ździrowato. Ubrana była w obcisłą czarną sukienkę, która eksponowała jej kobiece krągłości. Była dość ładna, ale nie wyglądała na sympatyczną. 

- Kate? – Justin nie wyglądał na zadowolonego z jej obecności.

- Nie odzywasz się ani nic, nie widziałam Cię od dawna na żadnej imprezie, czyżbyś nie miał już czasu? – zmierzyła mnie wzrokiem, uśmiechając się sztucznie. 

Nachalna eks? Tego jeszcze brakowało. 

- Ostatnie kilka dni miałem po prostu zajęte – odpowiedział z obojętnością w głosie. 

- Przerzuciłeś się na tą cnotkę? – pokazała na mnie chamsko palcem.

- Tak dla informacji ja Cię słyszę, cnotko – posłałam jej sarkastyczny uśmiech.

- Widzę, że skaczesz z kwiatka na kwiatek Bieber – parsknęła. 

Coś czuję, że dzięki niejakiej Kate poznam prawdę o Justinie. 

- Odpuść Kate i mnie nie wkurzaj – powiedział ostro, zaciskając dłoń w pięść.

- Radzę Ci na niego uważać – przeniosła na mnie wzrok. Ironiczny i sztuczny uśmiech nie schodził jej z twarzy – Jeszcze nie dawno to ja byłam tą, którą pieprzył – ściszyła głos. 

Przełknęłam powoli ślinę, analizując jej słowa. Wiedziałam, że coś jest z nim nie tak. Nie zacząłby się mną interesować tak od tak. Musiał mieć jakiś cel. W sumie na początku mogłam się zorientować, że chodziło tylko o zaliczenie mnie. Byliśmy w jednej szkole od trzech lat i dopiero niedawno mnie zauważył? Dziwne. Milion razy byliśmy na tych samych domówkach. Mieliśmy razem lekcje. 

- Jakoś straciłam apetyt na deser – powiedziałam bez emocji. 

Wstałam i zaczęłam się zbierać.

- Ups – dziewczyna się zaśmiała i bez słowa odeszła.

- Cailin przestań i siadaj – Justin powiedział lekko zirytowany i wkurzony.

- Nie mam zamiaru z Tobą zostawać – wyciągnęłam banknot, rzucając go na stół – Miałam już cichą nadzieję, że jesteś inny – spojrzałam na niego zawiedzionym wzrokiem – Oklepane czyż nie – pokręciłam zrezygnowanie głową.

- Masz zamiar wierzyć tej dziewczynie? Zdesperowanej eks? – oburzył się. 

Nie odpowiedział nic. Po prostu wyszłam. Na dworze zdążyło się ściemnić. Jednak pomimo późnej godziny, atlanta dalej tętniła życiem. Typowe wielkie miasto amerykańskie. Ruszyłam przed siebie żwawym krokiem. Byłam na drugim końcu miasta, więc przede mną długa droga do domu. 

- Cailin zaczekaj! – usłyszałam krzyk Justina, a po chwili delikatne szarpnięcie za ramię. 

- Justin zostaw mnie w spokoju, nie chcę mieć z Tobą nic wspólnego – powiedziałam oschłym tonem. 

- Cailin przestań do cholery! – podniósł głos.

- Stałeś się dla mnie miły, żeby mnie uwieść tak? Żebyś w końcu mnie zaciągnął do łóżka? – parsknęłam, niedowierzając w to wszystko. 

- Naprawdę aż takie złe masz o mnie zdanie? 

- Powiedz mi, że niby to nie jest prawda – spojrzałam mu prosto w oczy.

- Nie to nie jest prawda – powiedział stanowczo.

- Problem w tym, że ci nie wierzę – wyrwałam się – Nie mam podstaw na to żeby ci wierzyć – dodałam i odwróciłam się odchodząc.


Gorzej ten dzień się chyba skończyć już nie może. Wszedłem do domu, trzaskając drzwiami. Ignorując wszystko i wszystkich, poszedłem do swojego pokoju. Wszedłem do pokoju, również trzaskając drzwiami i rzuciłem się na łóżko. Czy faceci zawsze muszą być tymi najgorszymi? Czemu my musimy być zawsze mieszani z błotem? Przewróciłem się na plecy i wbiłem wzrok w sufit. Zdesperowane eks potrafią wszystko zepsuć. Kate nie umie się pogodzić z tym, że do siebie nie pasowaliśmy. Byliśmy razem przez jakiś czas, ale nic z tego nie wyszło. A później byliśmy przyjaciółmi z małymi dodatkami. Sama się na to zgodziła. Jestem tylko facetem do cholery. Wszyscy dobrze wiedzą, że potrzebujemy seksu i kobiet w naszym życiu. Czemu Cailin się tak wściekła? Przecież nie jesteśmy razem. Nie ma niczego poważnego pomiędzy nami. Jednak to, co powiedziała, zabolało najbardziej. Jej zdanie na temat moje osoby mnie zaskoczyło. Starałam się robić wszystko żeby zabłysnąć w jej oczach. Najlepsze w tym wszystkim było to, że nie robiłem tego na siłę. Przyznam, że byłem dupkiem. Nigdy nie byłem typem księcia z bajki. Byłem aroganckim i samolubnym sukinsynem, z naciskiem na byłem. Moje życie za czasów okresu dojrzewania nie było zbyt kolorowe. W mojej rodzinie mieliśmy kilka kryzysowych lat, co po prostu odbiło się na mnie i mojej psychice. Nikt nie jest idealny. Każdy ma jakieś brudne tajemnice. Każdy ma jakieś popełnione błędy na swoim kącie. Jesteśmy tylko ludźmi do cholery. 

- Justin? – mój natłok myśli przerwała mama, wchodząc do pokoju.

- Hej – mruknąłem cicho. 

Podeszła do łóżka, a następnie usiadła obok mnie. Była wspaniałą kobietą, mamą i żoną. Podziwiałem ją. Jest wzorem godnym naśladowania. Była i w sumie nadal jest bardzo silną kobietą. Udało się jej przetrwać kryzys w małżeństwie, problemy z tatą, ze mną. Zawsze harowała jak wół, nawet będąc w ciąży. Nigdy jej nie ułatwialiśmy z tatą. Zawsze będę miał o to do siebie żal. A tata? Tata był cały czas w pracy. W sumie oboje są cały czas w pracy, ale jednak mama stara się znaleźć czas dla rodziny. Umiałem dostrzec w jej dużych, brązowych oczach, smutek i tęsknotę. Było mi jej żal. Zawsze się zastanawiałem czy tata zdawał sobie sprawę z tego jak bardzo zaniedbuje rodzinę. W sumie my, dzieciaki, to nic. Mamy siebie nawzajem i umiemy o siebie zadbać. Ale mama potrzebuje taty. Jego miłości i bliskości. Potrzebuje swojego męża. 

- Jak Cailin? – spytała z troską, odgarniając swoje długie włosy do tyłu.

- Wszystko okej, zająłem się nią – odpowiedziałem bez emocji. 

- A jak z Cailin? – uśmiechnęła się blado, widząc, że coś mnie trapi. 

- Czemu ludzie nie dostrzegają moich starań? Czemu uważają, że robię coś na siłę? – spojrzałem na mamę smutnym wzrokiem.

-Widocznie mają jakieś podstawy, z których mogą wywnioskować, że robisz coś na niby 

- Ale tak nie jest – podniosłem się do pozycji, siedzącej – Aa naprawdę chciałem pokazać, że nie jestem taki, za jakiego mnie uważają – przeczesałem włosy ręką, ciągnąc delikatnie za ich końce – Robiłem i dalej chcę to robić z własnej woli, chcę wszystkim udowodnić, że nie jestem aroganckim dupkiem – oblizałem nerwowo usta.

- Skarbie, sam dobrze wiesz, że to nie działa tak szybko. Ludzie muszą się przekonać, że jednak się zmieniłeś, że się zmieniasz. Musisz dać im czas, żeby oni dostrzegli tą zmianę. – przykryła moją dłoń swoją – Ty sam dobrze wiesz, że to problemy z przeszłości na ciebie tak wpłynęły – powiedziała smutno - Nigdy nie byłeś złym człowiekiem i nie jesteś. Stałeś się ofiarą świństwa, jakie nas dotknęło w przeszłości. To nie była twoja wina Justin – pogładziła kciukiem moją dłoń. 

Podniosłem wzrok i posłałem jej ciepły uśmiech.

- Dziękuję mamo – przytuliłem ją mocno. 

Kochałem tą kobietę całym swoim sercem. Zaśmiała się, tuląc mnie mocno.

- Chodź, ktoś na nas czeka na dole – poczułem jak się uśmiecha. 

Tata był w domu. Nareszcie. 
Czyli jednak ten dzień nie skończy się, aż tak źle.


______________________________

Macie kolejny :)
I jak? Przeczuwaliście taki przebieg wydarzeń? 
Coś czuje, że Cailin szybko nie wybaczy Justinowi. A wy jak myślicie?

Chcemy podziękować, jak w każdej notce haha, autorce Love Is Not Easy Baby
za pochwalenie naszego opowiadania. Nie masz pojęcia ile to dla nas znaczyło!
No i zapraszamy na jej starego bloga jak i nowego:
Teraz wam chcemy podziękować za tyle komentarzy pod ostatnim rozdziałem
i ponad 3,000 wyświetleń. Nie przypuszczałyśmy, że będzie takie 
zainteresowanie naszym ff. Cieszymy się z tego ogromnie!

I znów.. CZYTASZ-KOMENTUJESZ!
Dacie rade pobić liczbę komentarzy pod piątym rozdziałem? Liczymy na Was :)

Mamy małą nagrodę i niespodziankę dla was. 
Zapraszamy do obejrzenia nowego zwiastuna! 
Oby wam się spodobał tak jak pierwszy zwiastun. Piszcie w komentarzach co myślicie!
YOUTUBE
Do następnego! 

A i jeszcze jedno! Jeśli zamierzacie zmienić username to powiadomcie nas o tym :)

21 komentarzy:

  1. swietny rozdzial *-* @impolishollg

    OdpowiedzUsuń
  2. boski rozdział,czekam na kolejny

    OdpowiedzUsuń
  3. Genialny rozdział, kiedy możemy spodziewać się następnego? ♥

    OdpowiedzUsuń
  4. Super rozdział, są ciraz lepsze

    OdpowiedzUsuń
  5. Świetny rozdział

    OdpowiedzUsuń
  6. Nie ogarniam zbytnio Cailin. Fajny ten zwiastun :) Czekam na nn x

    OdpowiedzUsuń
  7. super, czekam aż się jeszcze bardziej rozkręci

    OdpowiedzUsuń
  8. mam nadzieję, że Cailin zauważy żę Justin chce się zmienić ♥
    do następnego xx

    OdpowiedzUsuń
  9. ooo jego ex to się nie spodziewałam...przynajmniej nie tak szybko....no domyślam się,że szybko z Justinem się nie pogodzi...
    aaa i zwiastun nowy suuuper czekam na to co w zwiastunie ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. Genialny! Ohh ja chcę żeby oni byli razem! Tak idealnie do siebie pasują :)

    OdpowiedzUsuń
  11. boże kocham to opowiadanie, mam nadzieje że wszystko sobie wyjaśnią <3 czekam na następny! xxx

    OdpowiedzUsuń
  12. Swietny , czekam na nastepny :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Kocham to! ♥ piszcie dalej i niczym się nie przejmujcie! Wspaniałe opowiadanie :)

    OdpowiedzUsuń
  14. Ah! Świetne to opowiadanie i genialny trailer! Najlepszy jaki widziałam :) Nie mogę się doczekać następnego po przeczytaniu wszystkich rozdziałów z zapartym tchem!

    OdpowiedzUsuń
  15. Znalazłam dopiero dzisiaj twoje opowiadanie i już mi sie podoba . Jestem ciekawa co będzie dalej ; )

    OdpowiedzUsuń
  16. Świetne, czekam nn

    OdpowiedzUsuń
  17. Jezu to jest genialne!! Moge byc informowana? @zxcvjklx

    OdpowiedzUsuń