Na wstępie, chciałabym prosić byście czytali notki pod rozdziałami!
______________________________
Obudziłem się jakoś przed 7:00, a tak na prawdę to Jaxon mnie obudził.
Wpadł do pokoju z krzykiem, że śniadanie jest już gotowe. Wygoniłem go i przeciągnąłem się żeby się rozbudzić. Wstałem leniwie z łóżka i podszedłem do szafy by wybrać ubrania, które chciałem dziś ubrać. Ogarnąłem się szybko i zszedłem na dół na rodzinne śniadanie.
Wszyscy byli już gotowi, czekali tylko na mnie.
-Dzień dobry mamo - podszedłem do ciemnowłosej kobiety i cmoknąłem ją w policzek.
-Dzień dobry synku - odpowiedziała mi z uśmiechem na twarzy.
Po wspólnie zjedzonym śniadaniu zgarnąłem torbę i kluczyki od samochodu. Dochodziła 7:40, więc musiałem się szybko zwijać do szkoły.
Cholernie nie chciało mi się dzisiaj tam siedzieć. Czułem wyrzuty sumienia po tym, jaki byłem wczoraj dla Cailin.
Po drodze do szkoły wstąpiłem do Starbucksa po kawę, która miała mi pomoc przeżyć dzisiejszy poranek. Zaparkowałem przed szkołą i wysiadłem z pojazdu. Rozejrzałem się czy przypadkiem nie ma gdzieś w pobliżu blondynki.
Nie chciałem jej teraz widzieć. Z wielką chęcią unikałbym jej do końca życia.
Ubrałem moje ulubione okulary przeciwsłoneczne na nos i ruszyłem szybkim krokiem do budynku. Przed drzwiami zatrzymał mnie Ryan, z którym zacząłem rozmawiać. W pewnym momencie usłyszałem znajomy mi głos.
-Hej - dziewczyna posłała mi lekki uśmiech.
Dopiero po chwili zorientowałem się, że to Cailin. Słychać było w jej glosie zmęczenie.
Odwróciłem szybko głowę w druga stronę i oblizałem nerwowo wargi.
Właśnie tego spotkania chciałem uniknąć dziś najbardziej.
Kątem oka widziałem, że uśmiech zszedł jej z twarzy a pojawiło się na niej zdezorientowanie. Na całe szczęście, Emily pociągnęła ją za rękę i nie pozwoliła jej wypowiedzieć kolejnego słowa.
Zacząłem bić się po twarzy w myślach za to jak się zachowałem. Justin uwierz mi, że tak będzie dla Ciebie lepiej. Jezu zamknij się. Uderzyłem się odruchowo w skroń by głos w mojej głowie przestał do mnie mówić. Wszyscy spojrzeli na mnie jak na idiotę.
-No co - oburzyłem się i wszedłem do szkoły.
Poszedłem do swojej szafki by wziąć potrzebne książki. Niestety mój koszmarny poranek się nie skończył, kiedy zauważyłem, że Cailin stoi z przyjaciółka przy swojej szafce. Spuściłem głowę w dół i postanowiłem szybko przejść obok nich z nadzieją, że mnie żadna nie zauważy. Otworzyłem szafkę i zasłoniłem się nią, szybko pakując książki do torby.
-Spotkamy się potem - usłyszałem jak Emily mówi do Cailin i odchodzi.
Cholera została sama.
Czułem jak ktoś próbuje wypalić dziurę przez cienki metal by zobaczyć moją twarz.
-Możesz mi wytłumaczyć, o co Ci chodzi? - wyrzuciła z siebie w końcu blondynka.
Oblizałem i przegryzłem nerwowo wargę, jak to miałem w zwyczaju robić.
-O nic - rzuciłem. - Przepraszam muszę iść - trzasnąłem drzwiczkami zamykając szafkę i próbowałem ją wyminąć, ale chwyciła mnie za łokieć i odwróciła w swoja stronę. Zdjęła moje okulary z nosa.
Była wściekła. Dobra może to zbyt mocno nazwane, ale była na mnie zła.
-To jedna z Twoich głupich gierek, Bieber? - zmarszczyła czoło.
Przyjrzałem się jej dokładnie. Na jej twarzy można było dostrzec zmęczenie, jakby nie spała kilka nocy pod rząd.
-Dziewczyno, Ty widziałaś siebie w lustrze? - spytałem lekko wystraszony jej stanem.
Zmarszczyła jeszcze bardziej czoło.
-Mam uznać to za obrazę czy komplement? - skrzyżowała ręce na piersi.
-Wyglądasz jakbyś nie spała dobry tydzień - wytłumaczyłem zmartwionym tonem.
Kurwa Justin, co z Tobą jest do cholery? Jeszcze wczoraj mówiłeś, że zostawiasz ją w spokoju i będziesz się trzymał od niej z daleka. Wyjdź pieprzony głosie z mojej głowy i się nie wtrącaj z łaski swojej.
Muszę coś z tym zrobić. No w sensie z jej zmęczeniem.
-Mam dużo na głowie. Cholera możesz nie zmieniać tematu? - oburzyła się.
-Chodź zwijamy się stąd - chwyciłem ją za nadgarstek i kompletnie olałem to, co powiedziała wcześniej.
Musi odpocząć, a ja chce jej w tym pomóc. Taka mała przerwa od wszystkiego.
-Gdzie Ty mnie ciągniesz? - warknęła bardziej zła niż była wcześniej - puść mnie -zaczęła się szarpać.
-Uspokój się - ścisnąłem jej nadgarstek mocniej by mi się nie wyrwała -odpuścisz sobie dziś szkołę.
-Justin nie mogę, puść mnie - nadal się szarpała.
Czy ta dziewczyna, choć na chwile nie może się uspokoić? Przecież nie chce jej zgwałcić.
-Dobrze wiesz, że tego nie zrobię, więc nawet nie próbuj dalej się szarpać -spojrzałem na nią poważnym wzrokiem.
Kiedy zauważyła, że ze mną na prawdę nie wygra to w końcu odpuściła. Wyszliśmy z budynku szkoły. Kierowałem nas w stronę swojego samochodu.
-Widział Cię jakiś nauczyciel?
Pokiwała przecząco głową.
-To dobrze - otworzyłem jej drzwi od strony pasażera by wsiadła do środka.
-Możesz mi chociaż powiedzieć gdzie mnie zabierasz? - zapytała mnie unosząc brwi ku górze, gdy wsiadła do pojazdu.
-Do siebie. - zamknąłem drzwi, kiedy odpowiedziałem i poszedłem usiąść na miejscu kierowcy.
-A, dlaczego mnie tam zabierasz? - zadała kolejne pytanie.
Czy ta dziewczyna kiedyś skończy?
-Bo najwidoczniej nie widziałaś siebie w lustrze - uśmiechnąłem się ironicznie i ruszyłem spod szkoły.
Cailin nie odezwała się przez całą drogę tak jak ja, dopóki nie wjechaliśmy na moją posiadłość, a teoretycznie to posiadłość rodziców.
-Wow, wielki ogród, dom, cóż za zaskoczenie.
Sarkazm w jej glosie można było wyczuć na kilometr.
-Coś mówiłaś? - uniosłem brwi a ona podniosła ręce w obronnym geście.
Zatrzymałem się przed wejściem do domu i wysiadłem z auta. Zauważyłem, że Cailin nawet nie raczyła wyjść, więc otworzyłem drzwi od jej strony.
-Zamierzasz spędzić tu cały dzień? - spytałem normalnym, już trochę znudzonym jej zachowaniem, głosem.
Nic nie odpowiedziała i wysiadła.
-Jest ktoś w domu? - rozglądała się przed siebie i uważnie przyglądała się się każdej rzeczy, jaka znajduje się przed domem.
-Prócz gospodyni to nikt - otworzyłem drzwi od domu i ustąpiłem jej przejścia jak dżentelmen.
Widziałem jak gryzie się w język żeby znów nie powiedzieć czegoś złośliwego.
Czy w końcu poznam prawdziwą stronę Cailin?
*
Dom był ogromny. Nie wyglądał jak dom przeciętnej rodziny, raczej na odwrót i można było się o tym przekonać wchodząc do środka. Był urządzony w nowoczesnym stylu. Meble było widać, że są robione na zamówienie, a wszelaki sprzęt, jaki znajdował się w tym domu był z najwyższej półki.
-Wow- mruknęłam widząc wielki żyrandol na środku korytarza, który zwisał z drugiego piętra.
I nie, to nie było teraz ironiczne "wow". Na prawdę byłam nim zachwycona.
-Tylko mi go nie ukradnij - Justin szturchnął mnie łokciem w bok i cicho się zaśmiał.
-Ha ha - odpowiedziałam ironicznie i wciąż się rozglądałam.
-Justin? - usłyszałam jakiś starszy, miły głos kobiety - Co Ty tu robisz o tej godzinie? - nagle zza rogu wyszła niska troszkę przy kości kobieta w czarnych krótkich zakręcanych na wałek włosach.
-Mario - cmoknął ja w policzek - Nie ma rodziców prawda? - uśmiechnął się do niej -W takim razie nie powiadamiaj ich, że jestem już w domu - dodał i ruszył w stronę schodów, które prowadziły na górę.
Kobieta, która była jak mniemam gosposią w tym domu, uniosła ręce w obronnym geście.
-Ja nic nie widziałam -zaśmiała się, a Justin razem z nią i znowu zniknęła za rogiem.
-Idziesz? - spojrzał teraz na mnie.
-Um..tak tak - odpowiedziałam niepewnie.
Gdy przyglądałam się rozmowie Justina i Marii to stwierdzam, że nie jest wcale taki zły. Może jest zwyczajnym chłopakiem, który po prostu zakłada tą odrzucającą maskę na twarz zaraz po wyjściu z domu?
Trochę niepewnym i powolnym krokiem ruszyłam za nim. Weszliśmy na drugie piętro, które było zamknięte na klucz. Justin otworzył drzwi i przepuścił mnie pierwszą.
Ku moim oczom ukazał się wielki pokój. Od razu po wystroju widać było, że należy do niego. Ściany były w zimnych kolorach, a meble nie wyróżniały się niczym specjalnym.
Zawsze marzyłam o takim wielkim pokoju.
-Rozgość się, a ja zaraz wracam - posłał mi lekki uśmiech.
Rzucił swoją torbę na fotel i zniknął za jakimiś drzwiami. Niepewnie weszłam w głąb pomieszczenia. Usiadłam na rogu łóżka, które stało na wprost wejścia i znów zaczęłam się rozglądać. Naprzeciwko łóżka wisiał duży telewizor.
W życiu nie widziałam o takich rozmiarach telewizora.
Łóżko również było ogromne i miękkie, a po obu jego stronach stały stoliczki nocne. Na jednym z nich stała lampka nocna, a na drugim leżały jakieś czasopisma. Po mojej lewej stronie były drzwi, które prowadziły na wielki taras gdzie leżały pufy do siedzenia, stał grill i małe stoliczki.
Chyba spędzał tam dużo czasu. Zapewne ze swoimi znajomymi.
Widok z okien rozciągał się na ogród, którego końca nie było widać. Połowę niego zajmował odkryty basen, a za nim znajdował się plac zabaw dla dzieci.
Podejrzewam, że to jego rodzeństwa.
-Wanna jest już gotowa, możesz iść się zrelaksować - wyrwał mnie z rozmyśleń głos chłopaka.
-Jaka wanna? Ja nie chce iść się myć - skrzywiłam się, na co westchnął.
- Cailin nawaliłem i chcę teraz w jakiś sposób Cię przeprosić - jęknął i podszedł do mnie.
Wziął mnie za nadgarstek tak jak dziś rano i zaczął mnie ciągnąć za sobą do jakiegoś pomieszczenia, które pewnie było łazienką.
-Teraz zmienisz zdanie? - pokazał na wannę.
Moim oczom ukazała się duża biała wanna, w której zmieściłyby się cztery osoby. Wanna była pełna piany a w powietrzu unosił się zapach wanilii i kakaa.
Czy to raj?
-Wiesz, co daj mi 15 minut, albo nie, godzinę - spojrzałam na niego z iskierkami radości w oczach i wypchnęłam go z łazienki.
Szybko się rozebrałam i wskoczyłam do gorącej wody, która od razu rozluźniła moje mięśnie.
Faktycznie, od kilku dni chodziłam spięta. Byłam zapracowana i zmęczona. Jeden taki dzień dobrze mi zrobi.
Po wystarczająco długiej, relaksującej kąpieli postanowiłam wyjść. Owinęłam się ręcznikiem, który wyjął specjalnie dla mnie Justin. Wytarłam się i ubrałam na siebie szlafrok, który wisiał na wieszaku. Wróciłam do jego pokoju trochę skrępowana, bo pod szlafrokiem nie miałam nic.
Wczoraj ze sobą nie gadaliśmy, a dziś paraduję u niego w domu w szlafroku. Absurd czyż nie?
Brunet spojrzał od razu na mnie, kiedy weszłam. Leżał na łóżku i oglądał TV.
-Zadbałeś o kąpiel, ale o ubraniu już zapomniałeś? - zachichotałam. Spuściłam głowę w dół zawstydzona i trzymałam mocno związany sznurek szlafroka.
-Mój błąd - zaśmiał się i wstał z łóżka - Chodź za mną - podszedł do jakiś drzwi i zapalił światło - Wybierz sobie jakąś koszulkę żeby było Ci teraz wygodnie – uśmiechnął się lekko i gestem ręki wskazałbym weszła do pomieszczenia.
Gdy znalazłam się w środku myślałam, że szczęka mi opadnie. Znalazłam się w wielkiej garderobie, o której sama marzę.
Szczęściarz.
Na półkach były poustawiane buty i poukładane czapki. W szufladach natomiast znajdowały się idealnie poskładane koszulki, a na wieszakach wisiały spodnie oraz kurtki. Nigdy nie przypuszczałam, że facet może mieć aż taką garderobę. Biżuterię natomiast trzymał w takich gablotach, jakie są w sklepach jubilerskich. Robiło to spore wrażenie. Wydaje mi się, że nie każdy może tu wchodzić.
Wybrałam sobie pierwszą lepszą koszulkę z szuflady i szybko wróciłam do łazienki. Ubrałam na siebie bieliznę i bluzkę. Dziękowałam sobie w duchu, że nie ubrałam stringów. Odwiesiłam szlafrok na poprzednie miejsce a swoje ciuchy złożyłam i wzięłam ze sobą. Wróciłam do pokoju i położyłam je na krześle. Usiadłam w tym samym miejscu co Justin.
-Jesteś głodna? - spytał, wpatrzony w ekran telewizora.
-Nie, dziękuję - rzuciłam w jego stronę.
Wpatrywałam się w telewizor gdzie leciał jakiś tandetny talk show.
Poważnie Justin?
-A coś obejrzeć? - kontynuował konwersacje.
-Um w sumie, czemu nie. - spojrzałam na niego przez ramie i lekko uniosłam kąciki ust ku górze.
-Przestań być taka sztywna - rzucił we mnie poduszka i się zaśmiał, na co pisnęłam.
-Nie jestem sztywna. Po prostu.. - zacięłam się na moment - Dlaczego zabrałeś mnie do siebie i jesteś taki miły dla mnie? - zapytałam wprost.
Zakłopotanie pojawiło się na jego twarzy, ale zaraz zniknęło pod tą jego maska twardziela.
-Tak jakoś - wzruszył ramionami - Chciałem Cie tylko przelecieć.
Serio?
-Dupek - rzuciłam w jego stronę.
Kim on do cholery jest?
Myśli, że jestem jedną z tych, które z wielką chęcią pójdą z nim do łóżka?
Wybacz koleś, ale źle trafiłeś.
-Przestań, żartuję przecież – zaśmiał się widząc i słysząc moją reakcję.
-Podwójny dupek - rzuciłam w niego poduszka, z której sama dostałam i się zaśmiałam cicho razem z nim.
-Ej - jęknął oburzony - To, co chcesz oglądać? - chwycił pilot do reki i nacisnął jakiś guzik, a chwilę później na ekranie pojawiła się biblioteka z filmami.
Zaczęłam przeglądać tytuły filmów, jakie w niej były.
-Możesz włączyć „Stuck in love”, uwielbiam go – klasnęłam rękoma z radości, na co chłopak odpowiedział mi śmiechem.
Był inny niż w szkole. Nie zgrywał takiego ważniaka i jakiegoś władcy. Był sobą, normalnym chłopakiem, z którym można się pośmiać. Nigdy nie powiedziałabym, że jest taki gdybym nie przyjechała tu razem z nim.
-Możesz się położyć tu obok - poklepał puste miejsce na łóżku obok siebie - W końcu zabrałem Cie tu po to byś odpoczęła.
Oblizałam wargi i położyłam się na wskazanym przez niego wcześniej miejscu.
Czułam się dziwnie, nawet bardzo. Nigdy nie byliśmy tak blisko jak od kilku dni. Widywaliśmy się na imprezach, zamieniliśmy z kilka zdań i nic więcej. Dziwiło mnie jego zachowanie w stosunku, co do mnie. Miał jakiś zakład z kumplami czy coś?
Nagle moją uwagę przykuło zdjęcie, które stało na małym biurku gdzie leżał laptop. Była na nim mała dziewczynka z chłopczykiem i Justin razem z nimi. Byli do siebie strasznie podobni.
-To Twoje rodzeństwo? - zapytałam nagle.
-Tak, to Jaxon i Jazzy - spojrzał również na ramkę, na którą wciąż patrzyłam.
-Musisz ich mocno kochać - odwróciłam głowę w jego stronę i spojrzałam mu w oczy.
Miał intensywnie brązowe tęczówki.
Uśmiechnął się się tylko, przytakując w ten sposób.
-Kim jest Twoja mama? - zadałam kolejne pytanie, które znowu wyszło niekontrolowanie z moich ust.
-Jest grubą szychą w najbardziej znanej firmie na całym świecie - spojrzał również na mnie - To jakaś spowiedź? - zachichotał.
-Nie, nie, przepraszam - zarumieniłam się i ziewnęłam ze zmęczenia.
-Jest okej - nadal chichotał - Pytaj, o co tylko chcesz.
Czułam się trochę głupio wypytując go o wszystko. Mimo wszystko chciałam go poznać bliżej.
Spędziliśmy miło czas na rozmowach i śmiechu. Nawet nie zauważyliśmy, kiedy film się skończył.
-Masz jakieś plany na później? - wyłączył TV i odłożył pilot na stoliczek.
-Trening o piątej i później sesje. Czemu pytasz? - Trochę zdziwiłam się tym pytaniem.
Czy on znowu chce się ze mną zobaczyć?
-To prześpij się, a ja Cie obudzę i zawiozę - posłał uśmiech i wstał z łóżka.
Przykryłam się kocem i wtuliłam w poduszkę.
Padałam na twarz. Nie chciałam dać poznać po sobie, że aż tak bardzo zmęczenie miało nade mną przewagę.
Brązowooki kierował się w stronę wyjścia.
-Justin? - mruknęłam już prawie pogrążona we śnie.
-Hm?
-Dziękuję –wymruczałam i nawet nie pamiętam, kiedy odleciałam.
*
-Cailin wstawaj - zacząłem budzić blondynkę, kiedy zorientowałem się, ze jest 15 po czwartej – Wstawaj - szarpałem ją delikatnie za ramie.
-Jeszcze chwilka - mruknęła zaspana.
-Cailin nie zdążysz na trening - powiedziałem do niej głośniejszym i surowszym tonem.
Od razu się obudziła i wstała na równe nogi.
-Cholera - jęknęła i pobiegła szybko do łazienki zabierając po drodze swoje ubrania.
Zaśmiałem się cicho i czekałem na nią leżąc na łóżku.
Po paru minutach wróciła, gotowa do wyjścia.
-To ja ee.. - nie wiedziała, co powiedzieć - Będę lecieć - dokończyła.
-Czekaj, przecież Cię odwiozę. W końcu tak się umówiliśmy pare godzin temu - przypomniałem jej.
Widać, że była aż tak zmęczona, że nie pamięta nic co robiła zanim zasnęła.
-Okej.
Wstałem z łóżka i zeszliśmy gotowi do drogi.
W domu ciągle nikogo nie było. Czemu mnie to nie dziwi?
Wyszliśmy przed dom i wsiedliśmy do auta. Wskazała mi gdzie mam jechać.
Cala drogę spędziliśmy w ciszy. Patrzyła przez szybę samochodu i przyglądała się zatłoczonym ulicom atlanty.
Słońce powoli zachodziło, co dawało jeszcze większy urok miastu.
Nadal czułem do siebie żal za to, jaki byłem. Myślałem sobie, że jak będę dupkiem w stosunku, co do niej to będzie moja? Byłem chyba idiotą. Wiem jedno, jeżeli chcę by była moja muszę przestać być taki dla niej, jaki byłem wczoraj.
Zaparkowałem tuż przy studiu. Miała jeszcze parę minut do treningu, więc jakoś nie spieszyło jej się by wysiąść.
-No to - oblizałem nerwowo usta i stukałem palcami o kierownice - Robisz coś po treningu?
Spojrzała na mnie takim obojętnym i pustym wzorkiem.
-Już Ci mówiłam - zachichotała - kręcenie kolejnych scen do reklamy - westchnęła.
Mimo tego, że spała u mnie dość długo to wciąż było widać na jej twarzy skutki zmęczenie.
-Szef nie odpuszcza? - próbowałem "połączyć się z nią w bólu".
Dobrze wiem jak to jest, bo sam brałem udział w niektórych sesjach czy ujęciach do reklamy. Zazwyczaj stawało się to po tygodniowym marudzeniu mamy i przekonywaniu mnie, że będę się dobrze bawił.
-To jakieś zlecenie dla dużej firmy i musi być skończone jak najszybciej. - znowu przeniosła wzrok na szybę, a raczej to, co za nią się znajdywało.
-A gdzie ma się odbywać?
-W hotelu Artmore.
Zamyśliłem się na chwilę lokalizując jego położenie w mieście.
-Odwiozę Cię tylko powiedz, o której mam być - posłałem jej lekki uśmiech.
-Nie musisz, już i tak dużo dziś dla mnie zrobiłeś - w jej glosie było słychać podziękowanie jak i obojętność, ale nie odpuszczałem.
-Nie daj się znowu prosić - westchnąłem.
-Justin, nie - odpowiedziała szybko - Dziękuje za wszystko, ale już nie potrzebuję Twojej pomocy - uśmiechnęła się bez entuzjazmu i po prostu wysiadła.
Nie obchodzi mnie czy chce czy nie, ja i tak tu na nią poczekam.
Czy Ty siebie słyszysz człowieku?
*
Wpadłam do budynku i poleciałam w stronę skrzydła tanecznego.
Nasza klub był na najwyższym piętrze kamienicy. Dwie szatnie, trzy sale do ćwiczeń i biuro trenerki.
Weszłam do damskiej szatni, witając się z dziewczynami. Przebrałam się w swój tradycyjny strój na zajęcia, czyli dresy, potargana, krótka koszulka i kompletnie zniszczone Conversy. Zgarnęłam telefon i butelkę wody, po czym pobiegłam za grupą na salę.
Po szybkiej i dokładnej rozgrzewce wzięliśmy się do roboty.
Trening minął o dziwo szybko. Przygotowywaliśmy choreografię na zbliżające się mistrzostwa krajowe. Jest duża presja, ale jakoś dajemy radę. Tytuł mistrza kraju już na nas czeka!
Zmęczeni, ale zadowoleni udaliśmy się do szatni. Wzięłam szybki prysznic, jak pozostałe dziewczyny, a następnie szybko się ubrałam. Nie malowałam się ani nie robiłam nic z włosami. Jadę od razu na plan, więc to po prostu starta czasu. Pożegnałam się ze wszystkimi i udałam się do wyjścia.
Przed wejściem, w tym samym miejscu, co wcześniej zauważyłam Justina.
Przewróciłam oczami i poprawiłam torbę na ramieniu. Postanowiłam udawać, że go tu nie ma, albo jest jakimś dziwakiem, który mnie prześladuje.
-Hej, Cailin - krzyknął za mną, kiedy przeszłam obok niego jak gdyby nigdy nic.
Nie miałam siły na kolejne sprzeczki i wysłuchiwania jego błagań i tego jak mu jest przykro.
Odkleił się od maski samochodu i pobiegł za mną.
-Cailin stój - był tuż za mną.
-Czego chcesz? - odwróciłam się w jego stronę - powiedziałam Ci już, że nie potrzebuje Twojej pomocy więc uszanuj to z łaski swojej - uśmiechnęłam się ironicznie.
Odwróciłam się na pięcie i ruszyłam dalej.
Chwycił mnie za nadgarstek i przyciągnął w swoją stronę mówiąc:
-Przestań taka być. Ja po prostu chcę być miły, a Ty odpłacasz mi się w taki sposób.
Fakt, byłam dla niego trochę oschła, ale miałam ku temu dobre powody. Mógł nie robić takiego pierwszego wrażenia na mnie to by teraz tak nie miał.
-Miły? - uniosłam brwi do góry - Miły to jesteś odkąd zjawiliśmy się dziś w Twoim domu, a tak to zachowywałeś się w stosunku, co do mnie jak dupek - wyrzuciłam z siebie.
W pewnym momencie jego zachowanie się zmieniło. Puścił mój nadgarstek i schował dłonie w kieszeni.
Czyżbym uderzyła w jego czuły punkt?
-Okej, przepraszam - oblizał wargi i szepnął.
Był przybity, jak niezraniony. Ugh, czemu muszę mieć takie miękkie serce?
-Justin, to ja przepraszam - westchnęłam i machnęłam rękoma - Zapomnijmy o tym na razie, wyjaśnimy to sobie później, a teraz mnie podwieź - wypuściłam głośno powietrze z ust i podbiegłam do auta.
Wsiadłam do środka. Zamykając drzwi usłyszałam chichot chłopaka.
Usiadł obok mnie i ruszyliśmy.
Justin zaparkował na parkingu, który znajdował się pod hotelem, a ja szybko pobiegłam do apartamentu wynajętego przez agencje, w której pracowałam.
Już od końca korytarza było słychać krzyki Johna i innych w pokoju, co oznaczało, że prace nad scenami ruszyły.
Brunet szybko się znalazł obok mnie i poszliśmy razem do pomieszczenia.
Wszystko było już rozstawione i gotowe. Czekali tylko na mnie.
-Na całe szczęście już jesteś - John wypuścił powietrze z ust uspokajając się w ten sposób - Biegnij do dziewczyn żeby Cię przygotowały i do roboty - klasnął w dłonie a ja zrobiłam to, co kazał.
Stylistki zrobiły to, co do nich należało. Wymalowały mnie, ułożyły włosy i ubrały mnie w bieliznę. Była prześliczna. W moim ulubionym kolorze, beżowym. Co tu się dziwić skoro była prosto od Calvina Kleina. Boże, ile bym dała za współpracę z tą firmą.
Dziewczyny zadbały o to bym wyglądała naturalnie.
Wróciłam do Johna i ekipy. Powiedział mi, co mam robić i ruszyliśmy z nagraniami.
Wykonywałam seksowne i zmysłowe ruchy, bo na tym w końcu miała polegać ta reklama. Był jeden minus. John nic mi nie powiedział na jej temat. Więc nie wiedziałam, na co mogę sobie pozwolić.
Pierwsze ujęcia odbyły się na małym balkoniku, na który wychodziło się z sypialni, a reszta na dużym łożu.
Kątem oka widziałam cały czas jak Justin nie spuszcza ze mnie wzroku. Nie przeszkadzało mi to, bo w końcu pełno osób patrzyło na to, co teraz robię i milion osób zobaczy efekt końcowy.
Całe ujęcia zleciały dość szybko i żwawo. Aż sama się zdziwiłam. Wszyscy byli zadowoleni z mojej pracy. W sumie, ja też. Nie pocieszał mnie jednak fakt, że to nie jest koniec kręcenia ujęć.
Dogadaliśmy się z Johnem, co do kolejnych dni by skończyć nagrania tuz po tym jak się ogarnęłam do wyjścia.
Justin cały czas na mnie czekał. Czy ten chłopak nie ma nic ciekawszego do roboty tylko poświęcanie mi tyle czasu?
Nie byłam do tego zbytnio przyzwyczajona, że druga osoba a przede wszystkim płci przeciwnej, poświęcała się dla mnie tak jak on przez ostatnie dni.
-No, no, przeszłaś dziś samą siebie - pochwalił mnie, kiedy znaleźliśmy się sami w windzie.
-Dziękuje - moje kąciki ust poszły do góry wywołując mały uśmiech.
-A teraz chodź, zabieram Cię do domu - złapał mnie za rękę, gdy winda zatrzymała się w pod ziemiach na parkingu i pociągnął mnie za sobą.
-Wiesz.. - zaczęłam trochę niepewnie - Skoro mogę Cię już traktować, jako własnego szofera to nie chciałbyś mi towarzyszyć podczas jutrzejszej sesji?
______________________________
Jest TRÓJECZKA!
Kilka osób na nią czekało i mam nadzieje, że nie zawiodłyśmy Was :)
Chcemy podziękować za tyle miłych i ciepłych słów na temat bloga,
ale również za słowa krytyki lub uwagi jakie macie.
Dużo to dla nas znaczy, na prawdę.
PAMIĘTAJ! Jeśli jesteś tu i czytasz, ZOSTAW KOMENTARZ!
Bo pisanie tylko dla osób, które tu wejdą i wyjdą, nie ma sensu.
Więc jeśli czytasz naszego bloga to pokaż, że jesteś aktywna/aktywny :)
Kolejna sprawa to nowy wygląd.
Po lewej stronie macie małą "nawigacje".
Są podani bohaterowie, kontakt do nas, a nawet ask, gdzie możecie zadawać nam pytania
dotyczące bloga. Zachęcamy też do obejrzenia zwiastuna, jeśli ktoś jeszcze nie widział.
Jeżeli chcesz być informowany, napisz w komentarzu swój username!
Do następnego :)
Nie wiem czemu ale zdaje mi się że ten rozdział jest słodki, uwielbiam takie. Justin nie opuszczał Cailin i był taki miły dla niej. Podobał mi się. Czekam na następny.
OdpowiedzUsuńKocham Was obie i wgl i wgl ale czo to takie krótkie aż smutno :c ale trojeczka i tak cud miód i malinki :*
OdpowiedzUsuńŚwietnie ff nigdy nie czytałam takiego dobrego :) czekam na kolejny rozdział <3
OdpowiedzUsuńswieny rozdzial *-* czekam na nstepny nzmjakayworb @impolishollg
OdpowiedzUsuńomg Justin to taki slodziak tu dnkznjsmlsbhxom@Swag_on_Bieebs
OdpowiedzUsuńkolejny świetny rozdział :) czekam na następny!
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział. Czekam na następny xo
OdpowiedzUsuń@belieber_smilee
Swietnie :) czekam na nastepny!
OdpowiedzUsuńzajebiste! czekam na następny :D
OdpowiedzUsuńmi też sie podobają takie rozdziały :) @luvmybiebster
OdpowiedzUsuńEXTRA ;*
OdpowiedzUsuńczytam i będę czytać @usualgomez
OdpowiedzUsuńCHCĘ NASTĘPNY! :D
OdpowiedzUsuńŚwietny! Czekam na next ;)
OdpowiedzUsuńprolog+3 rozdziały meeeega....czekam już na nowy!! ;D
OdpowiedzUsuńcieszę się, że zaproponowałaś mi na twitterze to ff, naprawdę bardzo mi się podoba :)
OdpowiedzUsuńsuper chce nastepny juz jeju����������������
OdpowiedzUsuńŚwietne! Czekam na następny i życzę weny xx
OdpowiedzUsuńPodoba mi się :)
OdpowiedzUsuńmasz kurde dodać mnie do listy wredna małpo xx genialny! @biebsselx
OdpowiedzUsuńŚwietny ! Kocham to opowiadanie ;)
OdpowiedzUsuńW końcu ff bez gangów! Zakochałam siew tym opowiadaniu. :) x
OdpowiedzUsuńCudowne! ❤️
OdpowiedzUsuń@bizzlesbab
Dlaczego ona nie obrała swoich ubrań po kąpieli?
OdpowiedzUsuń